.

.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Zima- Tupaja 1:0

No i pokonała nas zima. Przynajmniej na razie nie wiem do końca czy uda mi się na dobre powrócić z naszym juniorem do Domu.
Trzaskające mrozy, sięgające minus 20, unieruchomiły przepływ wody w kranach....Tja...obstrukcja kranowa. Zeszłej zimy też nas dopadły podobne mrozy, ale i większa była pokrywa śnieżna. To zdecydowanie wpływa na izolację gruntu i jego przemarzanie. Teraz dostało się jej nieźle. Nie powiem co muszą czuć teraz dżdżownice, które zasiedziały się przed telewizorami i nie zeszły niżej....
Ciekawe, na jaką głębokość przemarzła nasza gleba w ogródku? Stawiam na min. metr, albo i półtora. Plusem będzie to, ze wymarzną pędraki i może jakieś jaja ślimacze- choć...nie wiem jak wygląda sezonowość rozrodu pomrowów i innych ślimoli pożerających wszystko jak zaraza ziemniaczana...

Przemarzanie, przemarzaniem, najgorsze, że przytkała się arteria pieca kaflowego w jedynym pokoju, w którym piec jakikolwiek jest.
Po wrzuceniu węgla, stary kaflak, zaczął wypluwać kłęby dymu, skażając atmosferę.
Wzięłam nogi za pas, wcześniej pakując młodego naszego w ciepłe ciuchy, porywając ze sobą minimum ciuszków na przebranie, szczoteczkę do zębów i parę majtek...Te ostatnie- dla siebie oczywista.

Przymusowa emigracja, do blokowiska, pod skrzydła rodziców, w tym moim wieku... chrystusowym, tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie jestem w stanie mieszkać z rodzicami, tym bardziej w bloku, bez dostępu do kawałka podwórka...bez:
- wody zamarzającej w kranach
- bez zatykającego się, jedynego w całym domu pieca kaflowego
- bez wyłączającej się w temp. pokojowej równej plus 4 lodówki


bez Tupajowiska po prostu....


A tak wyglądała rura, wypchana po szyję popiołami. Mój domowy zdun- talent samorodny, uzdrowił ciało pieca:


A tak...troszkę zabrudzony kąt w pokoju:

Najważniejsze, że można wracać do Domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz