.

.

poniedziałek, 12 marca 2012

Jaja na wagę złota

Wczoraj mój K. zrobił swoje przepyszne schabowe ( w formie kieszonki, wypełnione serem żółtym, ziołami, ogóreczkiem, papryczką...), ale w tak zwanym międzyczasie, zapomniał, ze pożarliśmy ostatnie jaja z lodówki.

Stworzenie panierki zatem stanęło pod znakiem zapytania wiec chyżo wskoczył na mechaniczne koniska i pognał do wsiowego sklepu. Po jaja.

No tak...bo my, miastuchy, na wsi jeszcze własnych kur się nie dorobiliśmy....
Wrócił z jajami, całym ich sześciopakiem i nie krył wzburzenia. Przytaknęłam mu z cała stanowczością.
0,83 pln za jajo....

Niom, jakby pozłacane były. A to takie zwykłe, nawet chyba nie w rozmiarze XL....
Oczywiście hodowcy zganiają na bezwzględną Unię, która to nakazała zwiększenie powierzchni klatek dla biednych kur w hodowlach wielkostadnych...

Wszystko można wytłumaczyć Unią, przepisami.

A nam pozostaje płakać i płacić, albo...No właśnie- albo wygospodarować parę metrów siatki, bo pomieszczeń mamy ile trzeba, zakupić karmy trochę, swoje od siebie dorzucać (odpadki kuchenne).
Zadbać o dobór ras ptaków, żeby dobrze  znosiły chów ekstensywny.
Zwłaszcza czającego się na nie Garipa...

Playmouth-Rock.

To jedna z cięższych ras kur ogólnoużytkowych.
Osiągają one4 do 2,3 kg (koguty mogą ważyć nawet więcej niż 4 kg). Intryguje kolor ich pierza, ponieważ są one w całości pokryte biało-czarnymi prążkami.Jarzębate- po prostu.
Potrafią znieść do 200 jaj rocznie. Ich cechą charakterystyczną jest to, że są odporne na warunki środowiskowe i cechuje je wysoka zdrowotność.

źródło: http://blog-rolniczy.pl











Ładnymi kurkami są Sussexy.

Są odporne na  gorsze warunki środowiskowe i żywienie, znoszą około 190 jaj rocznie.

źródło: http://upload.wikimedia.org











Na pewno wchodzi w rachubę nasza śliczna zielononóżka kuropatwiana.

To jedna z najpopularniejszych ras kur ogólnoużytkowych. Rodzima rasa, wyhodowana na przełomie XIX i XX wieku.
Kury ważą 1,8-2,3 kilograma, a ich nośność wynosi około 140-180 jaj rocznie.
Jej minusem jest to, że może się trochę płoszyć w większych stadach.
Nam to jednak nie grozi, bo raczej 10-15 sztuk nie przekroczymy.
źródło:www.eko.org.pl















Podobają mi się także ciężkawe Rhode Island Red.

Doskonale znosi gorsze warunki chowu, ma dobrą nieśność ok. 190 - 200 jaj w roku, charakteryzuje się dobrym umięśnieniem i wagą 2,2 do 2,4 kg, dobrze wykorzystuje pasze z naturalnych żerowisk.
Jest mało płochliwa- czyli dla nas- jak znalazł!

źródło:http://bossbisonranch.com


12 komentarzy:

  1. My też, wstrząśnięci ceną za jajka żądaną w supermarkecie (6,90 zł.! Żeby one chociaż ściółkowe były!!! )przymierzamy się do kur. Tylko trochę sąsiedztwa lisów i kun się obawiam. Bo dotąd żyliśmy w zgodzie...
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  2. Lisów i kun u mnie pod dostatkiem. Mogę z dumą powiedzieć, że po roku na dziewiętnaście straciłem tylko dwie ;) Jak coś to napisz do mnie, napiszę co wiem o obronie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę pamiętać:)
      dzięki!

      Usuń
    2. Ja też:-))) Jak się w końcu decyzja wykluje ( nomen omen:-))) będę pytać:-))
      Asia

      Usuń
  3. Gdzieś chyba pod Lubomierzem widzieliśmy ostatnio na drodze pięknego lisa... z kurą w zębach. Zapewne była ściółkowa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas największym zagrożeniem są ptaki drapieżne. Polują z tzw. zasiadki (czają się na gałęzi), a czasami nawet z ziemi! Kpią sobie z bliskości domu i dwóch psów.
    Czujny, dobrze ostrzegający kogut, czasami jest w stanie pokrzyżować plany drapieżnika.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nooo- kogut to mus. Trzyma się go tak, dla jaj :) a i jako alarmujący, choć słyszałam, że gąsiory też dobrze się sprawują (tylko trzeba im małżonkę sprawić, żeby nie uciekły. Świetne są też perliczki, tylko nieco płochliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Perliczki z wyglądu są fajne, takie małe dinozaury ;) Ale są strasznie hałaśliwe, czasami nie do zniesienia.

      Usuń
    2. No to jeszcze pawie do kompletu i będzie horror dla sąsiadów :)

      Usuń
  6. U nas prócz lisków i kun, także ptaki drapieżne polują na kury. Straciłam już 5 kur, dwa koguty i jedno jagnię. Psia warta nie pomogła niestety. Miałam i gąsiora i gęś. Gęś zwiała przez płot i padła ofiarą albo lisa, albo jakiegoś psa. Sąsiad przyniósł mi skrzydło na dowód tragicznego końca Tekli(bo to gęś garbonosa była i kolorowa więc rozpoznawalna) a gąsior Tytus z żalu po prostu odszedł na wiosnę i już go nie zobaczyłam.
    Dziękuję za odwiedziny u mnie i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. My jak i Wy uciekliśmy z miasta na wieś :) też zamierzam się z kupnem kur, ale jakoś opornie mi to idzie.. fajne info na ten temat wstawiłaś, dzięki :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń