.

.

wtorek, 2 kwietnia 2013

O posusze w portfelu, zimie i majtach na japońskiej paszczy.

Dziś Międzynarodowy Dzień Książki Dla Dzieci.
I dobrze.
Tylko jaki ma to wpływ na rozwój czytelnictwa i infekowanie małolatów książkomanią?
Szczerze powiem- nie wiem.
Sama wywodzę się z rodziny, w której dużo się czytało i- wraz z Bratem, przejęliśmy tę miłość od naszych rodziców.
Co z tego, że obecnie nie czytam.
Taki czas.

Kiedy już Absorbery zasną, ostatnią rzeczą jest pochwycenie książki.
Niestety, zwykle zasypiam razem z nimi. Czyli ok. 21:00.
Walczą ze mną pokusa fizjologiczna z mentalną.
Wygrywa "perystaltyka".

Odgrażam się, że zobaczą, że za rok, dwa to dopiero zaczną nadrabiać zaległości!

A póki co...Brzechwa, Tuwim, Kern....W sumie większość to moje książki z dzieciństwa. 
Krótkie bajki, wierszyki.

Młody niekiedy już mnie męczy, bo potrafi zarzucić książeczkami od samego rana, a już na pewno po tym jak ostatni kęs szybkiego śniadania znika w czeluści mojej paszczy. Zostaje kawa, ale tej już nie jest mi dane wypić gorącej. A kiedy się opieram, mówi "Nie", a kiedy wymawiam się Nadką- pokazuje, że mam ją do łóżeczka włożyć lub wcisnąć jakąś do oglądania i zająć Nim i jego książkami.

Zimowo nadal i nie będzie lepiej.





Za to węgla już tylko na jutro. A kasy nie ma. 
Nie tylko kolega z Boskiej Woli zalicza posuchę portfelową.
U mnie żenada.

Nie będę się rozpisywać w szczegółach, z racji tego, że blog nie jest kodowany...;)

Dziś też imieniny Samosąda...:)

Moja córka, za dwa tygodnie kończąca 11 ms. życia, ma swoje jedno (na razie tylko jedno) ulubione słowo- BAM.

Mam wrażenie, że dziś wszystko jest BAM. Tylko w mało wesołym wydaniu.

Dość, basta- znów smęcę.
Miałam nie pisać nic, skoro mam smęcić.

Kiedyś przestałam pisać pamiętnik, bo ciągle pisałam tylko o smutnych i wnerwiających sprawach i wydarzeniach. Miłe i radosne przeżywałam na bieżąco. Szkoda mi było czasu na spisywanie.

Mam nadzieję, że z blogiem nie będzie podobnie.

Młody zasmarkany; dziś cała noc w odcinkach, bo chłopię budziło się co chwila, bo oddychać nie mogło. Apetyt nikły, całe szczęście gorączka nie za wysoka i ochota na zabawę jest więc może obejdzie się bez lekarza.

Na koniec coś humorystycznego. A może w klimacie śmieszno- strasznym?
Japończycy to generalnie- przynajmniej w temacie seksu i żarcia zup z płetw rekina- degeneraci, ale to mnie rozbawiło....

onet.pl

Niech już noszą te majty na łbach, byle by nie żarli rekinów, a tym bardziej ich płetw. Tylko płetw.
Barbarzyński proceder.
Nie dość, że zabija się masowo te zwierzęta dla oleju z ich wątrób, to poszukiwany przez skośnookich i nie tylko przysmak- płetwy tych ryb, odcinane są żywym zwierzętom, a te, żywe, wrzucane z powrotem do wody.
Degeneruchy żrą potem zupę z tych płetw.

internet
Niech się, kurcze, udławią!




8 komentarzy:

  1. Dziwny narod te Japonczyki, bardzo dziwny. Gdzies czytalam, ze dziewczyny sprzedaja swoje uzywane majtki za niezla kase. No coz, sa panowie, ktorzy to lubia. Ale zeby malolaty uzywaly majtek jako filtra do drinkow...?
    To chyba na popitke po pletwie, zeby im w gardle nie stanela!

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boże ! Co za masakra...
    Ja już wszędzie piszę, że wystarczy ,
    że jemy świnki , kurki i krowy , wystarczy,
    nie musimy zeżreć całego świata...
    Ja nie jadam nawet owoców morza...
    Fuj jak dla mnie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, niech się udławią!
    Tupajo, możesz zakupić bajkoczytacze :D piękna sprawa :D
    U nas ten etap, że starsza czyta młodszym, chętnie jak na razie.. ale jak długo? ;) najmłodszy już w zerówce, ale do czytania się nie garnie, leniwe to to takie, nie wiem po kim ;)
    A o węglu nie będą wspominać, bo nas też szlag już trafia!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. moja córcia ma 11 lat i nie lubi czytać,ale ja ją zmuszam bo sama bardzo dużo czytam,i muszę powiedzieć,że jak już zacznie to czyta do końca bo ją wciągnie,najgorzej zacząć,a ostatnio to nawet płakała czytając jakiś fragment,więc nawet wzruszyć się potrafi:).Szkoda tylko,że trzeba toczyć boje o coś co tak wzbogaca słownictwo i uczy pisowni...no ale skoro nie ma innego wyjścia...ale coraz mniej się opiera,więc chyba się opłaca,pozdr.Zosia

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja nawet nie wiedziałam ze takie płetwy na żywca sie odcina ąz mnie ciary pzreszły brrrr...

    miłośc do ksiązek u mnie zaszczepiła mama czytając basnie andersena i inne .... a moje dzieci przed snem sa własnie karmione różnymi basniami legendami ksiazkami z opowiadaniami co najmniej godzinke wieczorem wiadomo nie zawsze ejst na to zcas ... no ale ja swoje zaległosci nadrabiam zwłaszcza w lecie gdzie nie wyciągne farb na ogród a moje małe się bawią wiec zabieram ksiazke i pochłaniąm kartka po kartce pozdrawiam ciepluteńko

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mart się, nie tylko Wam się skończył węgiel (jeśli jest to jakieś pocieszenie), my też już węgla w tym sezonie grzewczym nie kupimy. Mąż pociął część desek z rozbiórki stodoły i jak na razie palimy deskami, tylko dokładać trzeba co godzinę, bo nie trzymają temperatury.
    Co do książek, to nawet czytanie bajek to jednak czytanie i szczerze wierzę, że też rozwija, nawet dorosłych.
    Zdrówka życzę Tobie i rodzince, a co do rekinów, to nie mogę patrzeć na to zdjęcie. Masz rację, niech się udławią!

    OdpowiedzUsuń
  7. Coz za barbarzynski proceder z tymi pletwami !!! Nigdy o tym nie slyszalam.
    Powinno sie im wszystkim uciac po uchu i ugotowac z nich zupe do obowiazkowej konsumpcji ....

    OdpowiedzUsuń